var _gaq = _gaq || []; _gaq.push(['_setAccount', 'UA-21560509-1']); _gaq.push(['_trackPageview']); (function() { var ga = document.createElement('script'); ga.type = 'text/javascript'; ga.async = true; ga.src = ('https:' == document.location.protocol ? 'https://ssl' : 'http://www') + '.google-analytics.com/ga.js'; var s = document.getElementsByTagName('script')[0]; s.parentNode.insertBefore(ga, s); })();

poniedziałek, 7 lutego 2011

National Guard w Polskim wydaniu cz.III


Narodowe Siły Rezerwy mają w docelowo być czymś w rodzaju Amerykańskiej Gwardii Narodowej. Składać się będą z rezerwistów, którzy ukończyli specjalne przeszkolenie oraz oficerów rezerwy, absolwentów wyższych szkół oficerskich. Rezerwistą będzie mógł być każdy, a jego służba będzie ograniczała się do trzydziestu dni w roku. Zagospodarowanie czasowe będzie zależne od dowódcy regularnej jednostki do której rezerwista będzie przydzielony. Tak więc służba może trwać dwa dni w miesiącu, tydzień na kwartał lub piętnaście dni co pół roku. Za czas spędzony w jednostce żołnierz – rezerwista otrzyma ekwiwalent równy lub podobny do wynagrodzenia jakie otrzymałby w swoim miejscu pracy. Prócz szkoleń krajowych, chętni rezerwiści będą mogli w przyszłości brać udział w misjach zagranicznych. Instytucja NSR różni się znacznie od szkoleń rezerwistów które odbywały się w systemie poborowym. Pierwsza i najważniejsza jest taka że do NSR-u wstępują wyłącznie ochotnicy, nie ma przymusu, więc na szkolenia powinni stawiać się dobrowolnie, a nawet chętnie. Różnica jest też w szkoleniu, tu niestety nie wygląda to tak kolorowo, bowiem rezerwista przed wstąpieniem do NSR-u odbywa 3 miesięczne szkolenie a cała roczna służba wynosi wspomniane trzydzieści dni. Łatwo więc policzyć że w systemie poborowym szeregowy żołnierz odbywał średnio 270 dni służby. W NSR szeregowy wraz z pierwszym szkoleniem, rocznie odbywa ich tylko 120,a w następnych latach po trzydzieści kolejnych dni. Przed rezerwistami będą stawiane zadania regularnych Sił Zbrojnych w czasie katastrof. I tak na przykład jeśli w danym rejonie nastąpi powódź, do usuwania jej skutków nie zostaną wyznaczone jednostki zawodowe – jak to miało miejsce dotychczas, lecz żołnierze z NSR.

Zasadniczy problem z NSR jest taki, że w obliczu malejącej liczby etatów w armii, są oni (rezerwiści) traktowani jako regularne wojsko. Zdarzają się przypadki że stan faktyczny jednostki i zadania dla niej wyznaczone, w żaden sposób nie przekładają się na założenia stawiane przez sztabowców, podległych aparatowi politycznemu. W skład osobowy jednostek są wpisywani rezerwiści, tak jakby byli czynnymi żołnierzami, będącymi skoszarowani i pozostającymi w dyspozycji dowódcy. Mamy więc sytuację gdzie z, powiedzmy czterystu osobowej jednostki 1/2 stanowią rezerwiści którzy pojawiają się trzydzieści dni w roku, a zadania są przydzielane, jak dla kompletnego składu osobowego.
Można zrozumieć że wiele niedociągnięć jest spowodowane tym że cały program jest dopiero wdrażany, i że jest to zdecydowane novum w polskich realiach. Jednak niestety na dzień dzisiejszy sytuacja ta sprawia że w znacznym stopniu obniża się zdolność bojową Polskiej armii. Przede wszystkim zmiany jakie następują od 2009 roku, odbywają się w sposób zdecydowanie zbyt gwałtowny. Likwidowanie jednostek wojskowych – argumentowane szukaniem oszczędności oraz likwidowanie etatów dla żołnierzy sił regularnych powoduje że na własne życzenie dokonujemy rozbrojenia wojska. Natomiast wdrażane programy NSR, w obecnym momencie nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa, ponieważ z oczekiwanych docelowych na tym etapie trzydziestu tysięcy ochotników, jest ich niewiele ponad dziesięć tysięcy. Przy obecnym stanie armii, można wątpić w jej zdolność bojową oraz możliwości pokrycia terenu nadgranicznego, i skutecznej obrony przed działaniami konwencjonalnymi potencjalnego przeciwnika. Gorzki uśmiech budzi informacja że liczba milicjantów w dziesięciomilionowej Moskwie wynosi 150 tysięcy, natomiast docelowa liczba Polskiej armii ma wynosić 110 tysięcy żołnierzy, wraz z rezerwistami.
Inną sprawą pozostaje traktowanie doświadczonych oficerów którym powinęła się noga. Nie mówię tu o przykładzie generała Skrzypczaka, który sam oddał się do dyspozycji prezydenta po udzieleniu w mediach wywiadu. Mówię raczej o doświadczonych specjalistach, którzy stają się ekspertami w programach TVN 24 i tam omawiają bieżące wydarzenia. Czemu nie mogą na tak hołubiony wzór zachodni stać się cywilnymi doradcami w administracji wojskowej? Polityka niestety marnuje potencjał polskiej armii, szukając wszędzie oszczędności, i skazując na banicję tych którzy mają inne zdanie, lub wskazują błędy.
Miejmy nadzieję że politycy decydujący o obronności i bezpieczeństwie przejrzą na oczy i zdołają naprawić swoje błędy, jeśli zaś nie to powinniśmy uznać że ich wiara w niezawodność systemów bezpieczeństwa międzynarodowego jest słuszna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz